 |
CHCIAŁBYM PRZEJŚĆ CZYSTĄ ZADBANĄ ULICĄ. |
 |
Chciałbym któregoś dnia wyjść z domu i przejść się czystą, zadbaną ulicą. Pójść na obiad do jednej z kilku restauracji, które działają w mieście. Porozmawiać po drodze z tym czy tamtym, jak się ma jego firma informatyczna i zażartować sobie, że jeszcze kilka lat temu nie do pomyślenia było prowadzenie takiego biznesu mieszkając w małym mieście.
Chciałbym po obiedzie pójść na spacer i obejrzeć tablice. Nie wielkie unijne billboardy informujące o kosztach i wykonawcy – raczej małe, drewniane tabliczki wskazujące przyjezdnym drogę. Ruiny najstarszego zamku w Polsce prosto. Druga co do wielkości zapora w Polsce tędy. Tu pałac, tam kościół. Ścieżka spacerowa w tamtą stronę. Chodziłem tędy nieraz, kiedy jeszcze była zarośnięta. Dziś pełno tu ludzi w każdym wieku. Jedni robią zdjęcia, drudzy biegają, inni po prostu spacerują. Zaczepia mnie jakiś turysta i pyta o koszt życia we Wleniu. Jak to? – dziwię się. Nie czyta pan gazet? Musi pan być z bardzo daleka – wszyscy w tym regionie wiedzą, że to najtańsza gmina w powiecie i jedna z najtańszych w województwie.
Gdy wracam do domu ktoś znów zagaduje mnie i pyta z kim gra dziś Pogoń. Mało mnie interesuje sport, ale idę na mecz bo namówili mnie. A poza tym – mamy jedną z najlepszych drużyn w Polsce, więc aż miło czasem pójść, pobyć wśród ludzi tak pełnych entuzjazmu. Zatrzymuję się na chwilę i rozmawiamy. Wspominamy sobie, jak kilka lat temu pojawiły się tu nowe ławki, na których dzisiaj siedzimy. Wieczorem z kolei idziemy na piwo – świętować prawie pewne zwycięstwo naszych. Wybieramy lokalny browar – najlepszy i najtańszy.
Ludzie wcale się nie zmienili. Dalej narzekają, dalej są pełni zawiści i sensem ich życia są plotki. Nie szkodzi. Plotkują dziś na temat tego, na który projekt najsensowniej jest oddać głos – zbliża się bowiem termin tworzenia budżetu obywatelskiego. Narzekają na radnych, że wiecznie się spierają na spotkaniach rady i ciągle ktoś komuś wchodzi w zdanie. I pomyśleć, że chce im się w to bawić, za 100 zł miesięcznie... Ludzie narzekają też na burmistrza, że tak poobniżał podatki, że zjechało nam się do gminy pełno przedsiębiorców z zewnątrz. Wcale tu nie mieszkają, prowadzą biznesy u siebie, tylko rozliczają się u nas. Fikcyjnie nabijają gminie statystyki. Ale chociaż mamy z tego pieniądze.
Fabryk i wielkich zakładów przemysłowych tu nie ma. Oprócz kilku restauracji, lokalnych sklepików i zakładów fryzjerskich większość do pracy wciąż musi dojeżdżać (choć, po obniżeniu podatków od środków transportu powstały dwie nowe firmy transportowe i jest więcej połączeń). Firmy budowlane mają się nieźle, ale odkąd odnowiono elewacje większości budynków i wszystkie chodniki, zamówień jest zdecydowanie mniej. Młodzi jakoś dają radę, pracując zdalnie, głównie jako informatycy (mają oczywistą przewagę nad konkurencją z większych miast – w końcu lekcje programowania mieli już w podstawówce). A i starszym nie tak źle się żyje – kto zna okolice może dorobić jako przewodnik wycieczek, a kilka osób pomaga w utrzymaniu porządku na rynku i ścieżkach turystycznych. Na wioskach rozwija się głównie agroturystyka, część ludzi żyje z rolnictwa. Dzięki wykorzystaniu środków zewnętrznych i dalekowzrocznej długofalowej polityce udało się przywrócić tej gminie niepowtarzalny klimat. Co jakiś czas urządzane są konwenty fantasy – okolica jest idealna do takich imprez.
Cóż – raj na ziemi to nie jest. Ale mieszka się tu bez porównania lepiej niż jeszcze kilka lat temu. Jeśli komuś do szczęścia wystarcza proste, zwyczajne życie – nie mógłby znaleźć dla siebie lepszego miejsca niż gmina Wleń.
Tak chciałbym móc powiedzieć za kilka lat.
Jacek Gładysz

|
|
|
|
|
Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanych Użytkowników: 394
Najnowszy Użytkownik: Anton25
|
|
|
|